O. Symeon Stachera OFM, od lat zajmujący się uchodźcami w Maroku, mówi o tym, jak ich przyjmować. O. Symeon Stachera OFM pochodzi z Dobrzynia k. Brzegu, jest franciszkaninem z prowincji św. Jadwigi Śl. Od 13 lat pracuje w Maroku, obecnie jest proboszczem katedry w Tangerze i wikariuszem generalnym archidiecezji Tanger. Zna problem uchodźców z codziennego doświadczenia. Korzystając z jego pobytu w Opolu zadałem mu dwa pytania na ich temat. Czy migranci z ubogich krajów Afryki idą do Hiszpanii przez Maroko, przez Tanger czy kierują się raczej do Włoch przez Libię? Różnymi drogami ci ludzie dochodzą. Libia w swoim chaosie przyjmuje wszystkich – tamtędy idą zwłaszcza uchodźcy z Bliskiego Wschodu: Syrii, Iraku, a także z Afryki wschodniej, z Erytrei. Ku nam kieruje się Afryka zachodnia i południowo-zachodnia – od Kongo przez Kamerun, Togo, Benin, Wybrzeże Kości Słoniowej, Nigerii, Nigru, Sudanu, Mauretanii. Do nas dochodzą przez Algierię, gdzie są mocno ścigani. W ubiegłym roku Maroko wydało 18 tys. pozwoleń na pobyt stały. To gest w kierunku Unii Europejskiej, która śle dość poważne środki, by zatrzymać migrację. Migracja w Maroku w jakiś sposób się „ucywilizowała”. Migranci przychodzą do nas, proszą także o jałmużnę na ulicach. I przychodzą do kościołów: jak kiedyś na Mszy mieliśmy 20-40 osób w niedzielę, to teraz jest 600. Jakby nabrali odwagi, czują swoją wartość. Również przez to, że jesteśmy z nimi, czynimy ich życie bardziej ludzkim. W Maroku widać poszukiwanie rozwiązań dla uchodźców. Choć są nadal tragedie – morze, które jest jedyną drogą do Europy pochłania ofiary prawie co noc. Myślę, że Europa ma wiele do zrobienia. Trzeba myśleć, jak Afrykę uczynić bardziej szczęśliwą, jak rozwinąć te kraje. Bo ci, którzy uciekają z nich mówią nam: jesteśmy nieszczęśliwi, chcemy się uczyć, chcemy zażyć trochę szczęścia jakie wy macie. Diecezja opolska zadeklarowała przyjęcie tymczasowo 50 chrześcijańskich rodzin z Syrii. Ojciec od lat ma do czynienia z uchodźcami pragnącymi dostać się do Europy, rozumie Ojciec sytuację chrześcijan żyjących w świecie islamu. Co jest najważniejsze w kontaktach z nimi? Czego się wystrzegać? W kontaktach z uchodźcami najważniejsze są trzy słowa. Poznać: uczynić wszystko, aby otworzyć się na inność, ludzi inaczej myślących niż my, poznać ich życie, ich historie, tragedie , pragnienia , słuchać ich. Być dla nich sercem Jezusa... . Drugie: zaakceptować: ich świat jest inny od naszego. Są z Bliskiego Wschodu, niosą swój wymiar religijny w wydaniu orientalnym. Nie oceniajmy ich, ani nie wydawajmy osądów. Po prostu z sercem na dłoni zaakceptujmy ich takimi jakimi są. I w końcu pokochać: to najpiękniejsze i najtrudniejsze, bo miłość weryfikuje się każdego dnia. Pokochać, to przyjąć na siebie trudności, które przyjdą. To tak jak w małżeństwie, dwie osoby się docierają w miarę czasu i ciągną zaprzęg tym samym rytmem... .Od uchodźców będzie oczekiwane świadectwo ich chrześcijańskiej postawy i wartości, które przyniosą ze sobą. Trzeba się wystrzegać – z obydwu stron – pochopnych opinii, nie oceniania całości zjawiska, generalizowania. Trzeba towarzyszyć każdej sytuacji i każdemu człowiekowi, każdej rodzinie z osobna. W następnym numerze "Gościa Opolskiego" z 28 czerwca ukaże się dłuższa rozmowa z o. Symeonem na temat zagrożenia chrześcijan w Maroku i reakcji muzułmanów na barbarzyństwo tzw. Państwa Islamskiego.
WARTOŚCI I NORMY Badanie „Aktualne problemy i wydarzenia” (278), 4–11 lipca 2013 roku, reprezentatywna próba losowa dorosłych mieszkańców Polski (N=1005). Od 2005 roku hierarchia wartości cenionych przez Polaków pozostaje w miarę stabilna – niezmiennie najważniejsze są szczęście rodzinne i dobre zdrowie.
O wartościach w polityce Wartości chrześcijańskie powinny być obecne w życiu publicznym – zgadzają się politycy zaproszeni do debaty „Chrześcijaństwo a polityka”, która toczyła się na łamach „Gościa Niedzielnego”. Przedstawiciele czterech partii politycznych, które w swoim programie odwołują się do tych wartości, różnią się jednak w diagnozie sytuacji chrześcijaństwa w Polsce, ocenie tego, jakie wartości wynikające z wiary są szczególnie ważne, a przede wszystkim, w jaki sposób powinny być one wprowadzane w życie. Za wartościami – Obecność wartości chrześcijańskich w życiu społecznym i politycznym wynika z cywilizacyjnych korzeni Europy oraz uniwersalnego wymiaru przykazań Dekalogu – podkreśla Elżbieta Radziszewska z PO. Podobnie uważają pozostali uczestnicy debaty. Jednak różnie diagnozują sytuację chrześcijaństwa w Polsce. Według lidera Polski Plus Kazimierza M. Ujazdowskiego, nasz kraj po upadku komunizmu ukształtował swój ład w zgodzie z podstawowymi zasadami etyki chrześcijańskiej. Inaczej niż kraje Europy Zachodniej, gdzie „doszło do uformowania się demokracji bez podstaw etycznych i przyjęcia ustawodawstwa proaborcyjnego”. Stąd zadaniem polityka o orientacji chrześcijańskiej w Polsce nie jest obrona „fundamentów cywilizacji chrześcijańskiej”, lecz „zdynamizowanie obecności inspiracji chrześcijańskiej”. Zupełnie inaczej ten problem widzi przewodniczący Prawicy Rzeczypospolitej Marek Jurek, według którego sytuacja w naszym kraju nie różni się od innych: „Świat zachodni – a z nim Polska – znajduje się dziś na rozdrożu”, w którym wybór polega na oparciu się na zasadach cywilizacji chrześcijańskiej albo ich odrzuceniu i pójściu w stronę kultury śmierci. W podobny sposób sytuację diagnozuje poseł PiS Zbigniew Girzyński, który przypomina, że chrześcijaństwo jest jednym z fundamentów naszej cywilizacji, a „wszyscy, którzy podważają rolę chrześcijaństwa, podcinają korzenie, z których wyrastamy”. Chrześcijaństwo jest dla niego „odpowiedzią na zagrożenia, jakie niesie zarówno neopogański nihilizm, jak i ekspansywnie wdzierający się fundamentalistyczny islam”. Jakie wartości? Pomimo odmiennych diagnoz sytuacji chrześcijaństwa w Polsce, uczestnicy debaty formułują podobny katalog problemów, które należy rozwiązać w zgodzie z nauczaniem Kościoła. Według posła Ujazdowskiego, najważniejsze z nich to uchwalenie ustawy bioetycznej, rozwinięcie ochrony praw rodziny oraz oddziaływanie chrześcijaństwa na proces wychowania i edukacji. Marek Jurek jako priorytetowe wskazuje zaangażowanie na rzecz rodziny, przede wszystkim przez zmniejszenie obciążeń podatkowych. Za szczególnie ważną uważa też ochronę życia, bowiem „świadomość, że cywilizacja życia to wyraz praw człowieka, stanowi coraz bardziej konieczny warunek zahamowania i skutecznego przeciwstawienia się naciskom jej przeciwników”. oceń artykuł
TCP/IP. Kolejnym protokołem jest TCP/IP. Model ten pokazuje, w jaki sposób odbywa się transmisja danych w sieciach komputerowych, w jaki sposób współpracują poszczególne warstwy. Jest to protokół, który działa w trybie klient-serwer. TCP ma zapewnić kanał transmisji, gdzie dotarcie danych do celu jest potwierdzane przez odbiorcę.
Ocenę darmowego podręcznika dla pierwszoklasistów „Nasz Elementarz” podczas trwającego w Warszawie 366. zebrania plenarnego Episkopatu Polski przedstawił biskupom bp Marek Mendyk. Przewodniczący Komisji Wychowania zwrócił uwagę na kwestie katechetyczne i pedagogiczne. Oceniając „Nasz Elementarz” od strony pedagogicznej, bp Mendyk powołał się na opinię przygotowaną przez pracownię pedagogiczną w Poznaniu. Jak poinformował, pierwszą słabością podręcznika jest infantylizm tekstów, które cofają dzieci do 4 czy 5 roku życia. – Przeciętnemu sześcio- i siedmiolatkowi bardzo szybko mogą się znudzić, podobnie sprawa ma się z ilustracjami, które nie współgrają z zawartymi w podręczniku poleceniami – mówi KAI bp Mendyk. Wesprzyj nas już teraz! W analizie pedagogicznej podręcznika, zwrócono także uwagę na szereg pytań i poleceń kierowanych do dzieci, w których „zupełnie zapomina się o tym, że dziecko na tym etapie ma więcej pytań niż myślimy, ono jest ciekawe świata i to ono powinno zadawać pytania dorosłym”. Podobnie jest w kwestiach matematycznych. – Eksperci mówią, że są nie tylko banalne czy infantylne. Sześcio czy siedmiolatek jest na wyższym poziomie niż zakłada podręcznik. Np. w październiku, dzieci będą poznawać cyfry 1, 2, 3 – a przecież życie pokazuje, że te dzieci są już na wyższym poziomie – zauważa biskup. Zdaniem legnickiego biskupa pomocniczego, w „Naszym Elementarzu” brakuje też strategii uczenia. Zagadnienia nie łączą się ze sobą i nie przydają się w dalszej nauce. To, czego dziecko nauczyło się wcześniej, nie jest wykorzystywane przy poznawaniu kolejnych zagadnień. – Kiedy przeglądamy ten podręcznik odnosimy wrażenie, że zapomniano o tym, że dziecko nie uczy się w oderwaniu od doświadczeń praktycznych, ale przy ich użyciu. Dziecko poznaje najwięcej w zabawie, w działaniu. Pomijam już to, że nawet sam tytuł zawiera braki, mianowicie duże litery, które są w nazwie „Nasz Elementarz” – takiej pisowni w języku polskim nie ma. Jeśli dzieci mają znać zasady pisowni i ortografii, muszą się tego uczyć od samego początku – zauważa bp Mendyk. W ocenie duszpasterskiej bp Mendyk zwrócił uwagę na to, jakie zadania stoją przed katechetami wobec tego, co proponuje „Nasz Elementarz”. Pierwszą rzeczą, na którą zwrócił uwagę bp Mendyk, był obraz rodziny i relacji przedstawiany w „Naszym Elementarzu”. Podręcznik nie zawiera ani jednego obrazka, który przedstawia całą rodzinę siedzącą razem przy stole. – Jest oczywiście ślimak, rak, są smoki, które zasiadają do stołu, ale nie ma ludzi, czyli te relacje pomiędzy zasiadającymi przy stole postaciami nie są czytelne. Pewnie bierze się to z tego, że Elementarz nie ma jasno określonych bohaterów. Pamiętamy ze starych elementarzy, że były w nich Ala i Ola, był As, natomiast tutaj nie ma jasno określonych bohaterów – wyjaśnia bp Mendyk. Kolejną niepokojącą kwestią jest rola ojca w rodzinie. Jak mówi bp Mendyk, fachowcy mówią wręcz o deprecjacji roli mężczyzny. – Ojciec w pracach domowych pokazany jest jako ten, który pomaga dzieciom w lekcjach, czytaniu, w rysunkach, ogląda z dziećmi fotografie. Jak mówi bp Mendyk, są to oczywiście ważne zajęcia, ale ojciec ma też inne, ogromnie ważne funkcje do spełnienia, które zostały tu pominięte. Podobnie ma się rzecz, gdy przyglądamy się dziadkom. – Dziadek w Elementarzu chwiejąc się na jednej nodze podlewa kaktusa w doniczce – to jest obraz, który nie koniecznie musi być prawdziwy i odnoszący się do tego, z czym się spotykamy – wyjaśnia bp Mendyk. Pod względem katechetycznym przyjrzano się Elementarzowi jako podręcznikowi, który uczestniczy w procesie wychowania humanistycznego. Zdaniem pomocniczego biskupa legnickiego w podręczniku mamy do czynienia z typowym propagowaniem konsumpcjonizmu, hedonizmu i wyraźnym eliminowaniem wartości kultury chrześcijańskiej. Jak wyjaśnia bp Mendyk, wprawdzie po pierwszych konsultacjach w miejsce dni świątecznych wprowadzono święta Bożego Narodzenia, ale najczęściej wiąże się to z przygotowaniem ozdób na choinkę, prezentów, wypiekaniu cynamonowych pierników, lepieniu pierogów z kapustą. A zupełnie pominięty jest fakt dzielenia się opłatkiem, co w polskiej kulturze jest czymś ogromnie ważnym. Inną, groźną kwestią, którą wyjaśniał biskupom bp Mendyk, są zawarte w podręczniku treści dotyczące magii. – Dziecko może mieć przekonanie o wszechmocy magicznych treści – dzieci są oswajane z postaciami, które mają magiczną moc, spełniają życzenia w każdej chwili, pomagają w byciu dobrym, życzliwym, rozwiązują problem zła w świecie. To rodzi przekonanie, że można być dobrym i życzliwym właśnie dzięki magii a poprzez zabawę też można zostać czarodziejem. Jest to bardzo niebezpieczne, bo dziecko poznaje pewne rytuały, myśli, że bawi się, a nieświadomie, małymi krokami zostaje wprowadzane w bardzo niebezpieczną przestrzeń magii i okultyzmu – wyjaśnia biskup. Zdaniem bp. Mendyka, treści zawarte w „Naszym Elementarzu” są wyzwaniem dla katechetów, żeby przygotować materiał, który będzie pokazywał prawdziwy, nie idealizowany, obraz rodziny. – Trzeba uwrażliwiać katechetów, żeby podejmowali zadania, które będą uzupełniały to, czego zabrakło na tym pierwszym etapie edukacyjnym. Biskup podkreślił także potrzebę współpracy katechetów z nauczycielami i rodzicami. – Jest to szczególne zadanie, żeby wychodzić do rodziców, przełamywać bariery i uprzedzenia, żeby to zaangażowanie na rzecz dobra dziecka było możliwie najlepsze i najpełniejsze. Propozycje katechizmu dla klas pierwszych są już przygotowywane. W czwartek 9 października będzie obradować Komisja KEP ds. Wychowania. Podczas obrad będzie też czas na rozmowę właśnie o tym problemie. – Będziemy zachęcać wydawnictwa i zespoły redakcyjne, żeby taki materiał przygotować już od 1 września przyszłego roku. Ktoś może powiedzieć, że to już jest za późno. Pewnie tak, ale my do końca nie wiedzieliśmy, jakie treści będą zawarte w „Naszym Elementarzu” – mówi bp Mendyk. A ukazał się on na krótko przed wakacjami, przy czym tylko pierwsza część została przekazana do konsultacji społecznej. Biskupi wraz z katechetami chcą także przygotować alternatywny materiał, propozycję podręcznika do katechezy. Chcą także docierać do rodziców i uwrażliwiać ich, aby nie bali się wprowadzać w domu wartości chrześcijańskich i autentycznie nimi żyć. Jak dodał biskup, rodzina to pierwsze ważne środowisko pracy wychowawczej. Bp Marek Mendyk jest biskupem pomocniczym diecezji legnickiej. Pełni funkcję przewodniczącego Komisji Wychowania Katolickiego KEP, jest także członkiem Komisji Duszpasterstwa i asystentem Rady Szkół Katolickich. Źródło: KAI luk
Był to akt polityczny i kulturowy wielkiej wagi. Przyczyny chrztu Polski: 1. Kościół pomagał w umacnianiu autorytetu władzy monarszej. 2. organizacja kościelna usprawniała funkcjonowanie państwa. 3. jednolita religia zastępowała pogańskie wierzenia lokalne, umacniała łączność ziem polskich, stwarzała dodatkowe więzi. Skutki
9 maja 2019 16:13/w Informacje, Polska Radio MaryjaW wytycznych w sprawie kształtowania dyscypliny wojskowej przywrócono odniesienia do wartości chrześcijańskich, które pominięto z powodu błędu redakcyjnego – poinformowało w czwartek MON. Na brak odniesień w podpisanych przez szefa MON Mariusza Błaszczaka w kwietniu „Wytycznych w sprawie kształtowania dyscypliny wojskowej w resorcie obrony narodowej”, wprowadzonych we wcześniejszym wydaniu przez ówczesnego szefa resortu Antoniego Macierewicza, zwróciły uwagę prawicowe media. „Chrześcijańskie wartości nadal kształtują i będą kształtować postawy żołnierzy Wojska Polskiego” – zapewniło ministerstwo. „Zgodnie z dokumentem utrzymanie wysokiego poziomu dyscypliny wojskowej jest nieodzownym elementem sprawnego działania Sił Zbrojnych RP. Służy też kształtowaniu pożądanych postaw żołnierzy, wynikających z chrześcijańskich wartości Wojska Polskiego, etosu żołnierskiego, w tym zasad żołnierzy niezłomnych. Jest też zgodne z historycznymi tradycjami oręża polskiego, urzeczywistniającymi się w sentencji +Bóg, Honor, Ojczyzna+” – oświadczyło MON. „W wyniku błędów redakcyjnych, w kwietniowej decyzji zabrakło istotnych odniesień do wartości, którymi kierować się powinni żołnierze Wojska Polskiego. W dokumencie podpisanym dziś przez szefa MON przywrócono te zapisy” – poinformowało MON. Jak dodał resort, dotychczas wytyczne były publikowane co dwa lata, a obecna nowelizacja „podkreśla wagę wartości w kształtowaniu postaw żołnierzy, wprowadza też kilka nowych pojęć, odzwierciedlających współczesne zagrożenia i ma charakter stały”. PAP/RIRM
Wcielanie w życie tych idei jest częścią europejskiej tradycji – potrzebujemy elementarnych wartości, które są jednoznacznie chrześcijańskie i głęboko humanistyczne. Aby prawdziwie zwalczyć konflikty, wojny czy terroryzm, musi nastąpić moment przebaczenia, który doprowadzi do pojednania i prawdziwego, długotrwałego pokoju.
Krzyż celtycki to czteroramienny krzyż, który znajduje się w okręgu. Jest to symbol niechrześcijański, choć nawet obecnie ma bardzo silne powiązania z religią. Od wielu lat wzbudza on zarówno pozytywne, jak i bardzo negatywne emocje wśród ludzi na całym świecie. Z symbolem krzyża celtyckiego można spotkać się w bardzo wielu okolicznościach. Wszystkie rodzaje krzyży zawsze wzbudzały zainteresowanie w naszym społeczeństwie, ponieważ ze znakiem tym jesteśmy silnie powiązani kulturowo. Dla wielu ludzi krzyż celtycki jest niemal tak samo ważny, jak krzyż chrześcijański. Jak wygląda krzyż celtycki? Jakie jest jego znaczenie? Zobacz także: Celtyccy kapłani - funkcje i znaczenie w społeczeństwie CeltówJak wygląda krzyż celtycki? Jeżeli będziesz próbował znaleźć zdjęcia przedstawiające krzyż celtycki, to najpewniej natkniesz się na kilka różnych wersji. Najbardziej charakterystycznymi cechami tego krzyża jest to, że posiada on cztery ramiona i znajduje się w okręgu. Dzięki temu najłatwiej rozpoznać, że jest to symbol celtycki. Chrześcijanie zgadzają się na to, aby krzyż celtycki był również wykorzystywany jako jeden z wielu symboli Kościoła katolickiego. Jest on wówczas delikatnie modyfikowany po to, aby krzyże chrześcijańskie wyglądały podobnie. W tym przypadku możesz zauważyć, że ramiona krzyża celtyckiego oraz jego dolna część są znacznie wydłużone. Dlaczego? Ponieważ wyglądem przypomina on wtedy bardziej krzyż chrześcijański niż tylko krzyż w kole. Zobacz także: Sennik: krzyż. Co oznacza sen o krzyżu?Jakie znaczenie ma krzyż celtycki? Celtyckie symbole były wykorzystywane w czasach przedchrześcijańskich i ludzie bardzo mocno wierzyli w to, że krzyż stanowi swego rodzaju most do zupełnie innego świata. To za jego pośrednictwem człowiek mógł otrzymać dostęp do niezbadanej wiedzy i energii. Osoba posiadająca symbole celtyckie mogła komunikować się z wyższymi siłami. To właśnie dlatego celtycki krzyż pojawiał się często na szyjach szamanów, którzy w ten sposób zaznaczali swoje powiązania ze wszechświatem. Ramiona krzyża symbolizowały połączenie obu światów - materialnego oraz niematerialnego - które się przecinają. Umieszczenie ich na jednym okręgu sprawiało, że stawały się one jednością. Symbole celtyckie i ich znaczenie to temat, który na pewno warto zgłębić. Zobacz także: Młot Thora - czym jest i jakie ma znaczenie?Krzyż celtycki a inne rodzaje krzyży W historii znajdziemy bardzo różne rodzaje krzyży: krzyż celtycki, krzyż gotycki, krzyż chrześcijański, krzyż katolicki, krzyż słowiański, krzyż słoneczny, krzyż koptyjski. Każdy z nich oznacza coś innego i każdy z nich jest talizmanem, który ma ochronić człowieka przed negatywnymi mocami i sytuacjami. To właśnie podstawowe znaczenie krzyża. Takie zadanie mają także krzyże celtyckie. Celtycki symbol krzyża pozwala człowiekowi uwierzyć w swoje możliwości i nie poddawać się w walce o to, co dla nas ważne. Z jego pomocą uda się osiągnąć zamierzone cele. Tak samo jak krzyże chrześcijańskie - daje on także ludziom nadzieję. Zobacz także: Karty Lenormand - jak z nich wróżyć? Znaczenie, rozkłady kart Kontrowersje wokół krzyża celtyckiego Choć znaczenie krzyża celtyckiego jest przede wszystkim pozytywne, na przestrzeni lat był on wykorzystywany także w negatywny sposób, przez co zyskał sobie wielu przeciwników. Jak do tego doszło? Wszystko zaczęło się w trakcie II wojny światowej, gdy symbolika krzyża została wykorzystana przez nazistów. Naziści wykorzystywali krzyż celtycki w taki sposób, że często korzystali z niego zamiast swastyki, która wzbudzała już wtedy bardzo duże kontrowersje. Symbol celtycki przestał zatem wtedy reprezentować tylko dobre wartości. Znaki celtyckie z pewnością długo jeszcze będą w ten sposób postrzegane, a krzyż celtycki będzie dla wielu nadal symbolizował nacjonalizm. Zobacz także: Talizman szczęścia czy amulet ochronny? Jaki wybrać, jak zrobić?Jakie znaczenie ma tatuaż z krzyżem celtyckim? Tatuaż przedstawiający krzyż celtycki to jeden z bardziej popularnych symboli, którym ludzie ozdabiają swoje ciało. Czemu taki znak? Wielu z nich interesuje się ezoteryką, zgłębia wierzenia i celtyckie pochodzenie. Tatuując sobie krzyż celtycki wierzą, że chronią się przed złymi mocami. Częstym motywem są również celtyckie znaki zodiaku. Dla innych, to po prostu ciekawy graficznie znak. Zanim jednak zdecydujesz się na tatuaż z krzyżem celtyckim, musisz pamiętać, że dla wielu osób jest to symbol zakazany. Często wybierany jest między innymi jako tatuaż przez przedstawicieli ruchu neonazistowskiego. W kulturze masowej krzyż celtycki znajdziemy także na koszulkach, flagach czy wisiorkach. Zobacz także: Znaczenie tatuaży - 15 najpopularniejszych wzorów!Krzyż celtycki w tarocie Rozkład krzyża celtyckiego wykorzystuje również tarot i jest to jeden z najczęściej używanych sposobów rozkładania kart. Przyczyna wykorzystania tego symbolu nie jest do końca znana. Symbolika krzyża zawsze silnie wiązała się z emocjami człowieka, które ważne są podczas wróżenia. Tarot w krzyżu celtyckim pozwala zatem osobie uzyskać odpowiedzi na nurtujące ją pytania. Zobacz także: Karty tarota - znaczenie i interpretacja wszystkich kart. Dowiedz się, co oznaczają
Ruch Narodowy ( RN) – polskie ugrupowanie polityczne powstałe 11 listopada 2012 (jako porozumienie organizacji narodowych ), o charakterze prawicowym, nacjonalistycznym, konserwatywnym, narodowo-katolickim i eurosceptycznym. 10 grudnia 2014 założone jako partia polityczna, która została zarejestrowana 11 lutego 2015. 16 stycznia 2017
Czy napływ muzułmanów spowoduje zdechrystianizowanie Europy, a islam wyprze katolicyzm? Dziś wielu w lęku powtarza to pytanie. Nietrudno się bać, bo żyjemy w czasach, na które nie byliśmy przygotowani. Do zaznaczonej wątpliwości nawiązuje Karol Wilczyński w tekście "Czy uchodźcy zniszczą naszą cywilizację?", pisząc: "Być może wyzwanie kryzysu migracyjnego jest dla nas za duże. Być może nie damy sobie z nim rady, a obawy tak wielu, że to wszystko się źle skończy dla nas i naszej cywilizacji, są uzasadnione. Ale chowanie się za murami i udawanie, że problem nie istnieje, przyspieszy tylko proces zmian, a co najważniejsze: spowoduje, że śmiertelnych ofiar konfliktów będzie jeszcze więcej". Nam, chrześcijanom, towarzyszy dziś lęk, ale sami miewamy problem z tym by go nazwać, odnaleźć jego przyczyny. Kontrowersyjne "chrześcijańskie korzenie" Podstawowym źródłem lęku jest brak pewności co do własnej tożsamości. Gdy nie wiadomo kim się jest, reakcją na zetknięcie z obcymi jest niepewność czy obawa. Obecnie obserwując napływ licznych grup przedstawicieli odmiennych cywilizacji i religii, powraca pytanie o to, co miałoby nas odróżniać od przybyszów. Ponownie pytamy o korzenie Europy. Dobrze pamiętam gorące dyskusje z 2004 roku związane z próbami uzgodnienia treści traktatu przyszłej "konstytucji dla Europy". Kontrowersje nie wiązały się tylko z aspektami prawnymi, lecz również z poszukiwaniem etosowej podstawy dla całej Unii Europejskiej. Byt polityczny, który zrzesza tak wiele narodów o tak bardzo dzielącej je przeszłości, poszukiwał płaszczyzny symbolicznej mogącej wyrazić ideę jednoczącą mieszkańców wszystkich państw Starego Kontynentu. Oficjalne ujęcie miała stanowić preambuła traktatu. Amerykanie od wieków bazują swoją tożsamość na pojęciu wolności - tymczasem przykład dyskusji wokół treści preambuły, jawnie pokazuje, że zdefiniowanie co to znaczy "być Europejczykiem" jest co najmniej problematyczne. Konwent Unii pierwotnie przywoływał ideę greckiej demokracji czy rzymskiego prawa, a także Rewolucji Francuskiej. Przeciwko temu wystąpiło wiele kościołów oraz rządy niektórych państw członkowskich. Wyraźne stanowisko od samego początku zajmował papież Jan Paweł II, który wielokrotnie podnosił kwestię przywoływania odniesienia do "chrześcijańskich korzeni Europy". W dobie potężnego kryzysu tożsamości i strachu licznych mieszkańców kontynentu przed obcością islamu, wydaje się że refleksja nad religijnym cementem dla europejskości jest niebagatelną kwestią. Problem w tym, że w momencie, w którym jej potrzeba, sama dyskusja nad chrześcijańskimi korzeniami europejskości ponownie wywołuje kontrowersje. Zaznaczają je zwłaszcza liberałowie, którzy skupiają się na opresyjnej funkcji religii i zwracają uwagę na konflikt między wolnością człowieka, a ograniczającym wpływem wspólnoty. Wiele z tych wątpliwości wyraził Jakub Majmurek w tekście "Chrześcijańskie korzenie. Europa je ma czy nie", widząc w chrześcijaństwie "politykę zamknięcia, wymuszonej asymilacji, cofnięcia praw obywatelskich, przywrócenia prymatu roszczenia wspólnoty nad prawem jednostki do samorealizacji". Konserwatyści mówiący o religijnej podstawie europejskości zwykle nie garną się do nawiązania z dyskusji z przeciwnym obozem. Często nawiązują do wizji średniowiecznej wspólnoty Christianitas, w której nie funkcjonował podział na to co świeckie i na to co święte. Religia tworzyła w niej niezbywalny fundament: była wszystkim, albo niczym. Jednak to wszystko pobrzmiewa dziś niezrozumiale, bo to świat radykalnie różny od naszego. Między średniowiecznym obrazem świata, a nami, rozciąga się przepaść, zaś my - czy tego chcemy czy nie - jesteśmy dziedzicami przełomu nowożytności i jej załamania w XX wieku. Mitologizowanie przeszłości niczego nie zmieni i skutkuje jedynie odklejeniem od otaczającej rzeczywistości. Dwa powyższe sposoby myślenia poddał potężnej krytyce pewien orędownik chrześcijańskiej wizji Europy w 1988 roku w przemówieniu skierowanym do Parlamentu Europejskiego: "Według pewnych opinii, swobody obywatelskie i polityczne, wywalczone niegdyś w drodze obalenia starego porządku, opartego na wierze religijnej, także i dziś wiążą się nieodłącznie z marginalizacją, to znaczy zwalczaniem religii, w której chętnie widzi się system alienacji. Z kolei według dokładnie przeciwnej opinii części wierzących, życie zgodne z wiarą może stać się możliwe jedynie przez powrót do owego starego porządku, często zresztą idealizowanego. Te dwie antagonistyczne postawy nie oferują rozwiązań zgodnych z orędziem chrześcijańskim i z geniuszem Europy. Tam bowiem, gdzie panują swobody obywatelskie i gdzie zagwarantowana jest wolność religijna, wiara może jedynie zyskać na żywotności podejmując wyzwanie niewiary, ateizm zaś może rozpoznać swe ograniczenia tylko w zestawieniu z wyzwaniem wiary". Papież próbuje ratować Europę Autorem przemówienia był papież Jan Paweł II, który poszukując drogi środka, zwracał uwagę na zagrożenia płynące z wycinkowego myślenia o Europie, religii i wolności. Z tego podejścia biorą się krytykowane przez papieża w innym miejscu "egoistyczne nacjonalizmy", które wykrzywiają zdrowe oblicza narodów, będących "żywymi ośrodkami kulturowego bogactwa, zasługującego na to, aby je chronić i pomnażać dla dobra wszystkich". Mit "Polaka-katolika" jest idealnym przykładem powyżej krytykowanej przez papieża karykatury, bo na daleki plan odsuwa wpływy odmiennych kultur kształtujących to co rozumiemy przez polskość. Papież marzył "o Europie, której jedność opiera się na prawdziwej wolności" podkreślając, że korzenie wolności religijnej i społecznej mają swe źródło właśnie na gruncie chrześcijaństwa. Za jej obronę odpowiedzialne jest "nowoczesne państwo [które] zdaje sobie sprawę, że nie będzie państwem prawa, jeśli nie będzie chronić i nie zapewni wszystkim obywatelom możliwości swobodnego wypowiadania się, zarówno w zakresie indywidualnym, jak wspólnotowym". Chrześcijańska Europa, o której marzył papież, wbrew obawom liberałów nie była wspólnotą, w której religia wyklucza inność, ponieważ "narody europejskie wyróżniły się w dziejach otwarciem na świat, nawiązaniem i utrzymywaniem ożywionych kontaktów z ludami innych kontynentów". Jeśli popatrzymy na to jak na problem uchodźców reaguje choćby współczesna Polska, łatwo zobaczymy jak daleko nam do wspomnianych słów papieża-Polaka w Parlamencie Europejskim: "Nikt dziś nie przypuszcza, że zjednoczona Europa egoistycznie mogłaby się w sobie zamknąć. Przemawiając jednym głosem i łącząc siły, będzie ona w stanie — bardziej jeszcze niż w przeszłości — poświęcić swą energię i nowe środki wielkiemu zadaniu rozwoju krajów Trzeciego świata". Tak wygląda Europa oparta o chrześcijaństwo w wizji Jana Pawła II: jest zbudowana na wolności prowadzącej ku "prawdzie i dobru". Nie uważa etyki za coś arbitralnie ustanowionego, nie przywołuje wolności jako niepohamowania jednostki. Tragedią naszego czasu jest to, że chyba nikt nie potraktował słów papieża na poważnie, zaś możliwość znalezienia "trzeciej drogi" została porzucona na rzecz bezproduktywnego sporu modernizatorów z reakcjonistami. Sami sobie będziemy winni Efekty tego odrzucenia widać dziś gołym okiem. Mamy problem ze zrozumieniem idei chrześcijańskich korzeni, niezależnie od tego po jakiej stronie politycznych sporów się znajdujemy. Gdy przychodzi nam zetknąć się z tożsamością silną, pociągającą za sobą wyraźne przesądzenia etyczne - najzwyczajniej w świecie nie potrafimy na nią odpowiedzieć, czy też podjąć próby porozumienia. Wielu Europejczyków po prostu do tego nienawykło. Przestraszyliśmy się naszych korzeni, myślenia na poważnie o tym jaką zmianę może katolicyzm wprowadzić w świat. Towarzyszą nam dwie podstawowe obawy: pierwsza płynąca z lęku przed domniemaną opresją religii; druga wynikła z absurdalnego strachu przed "zdradą prawdziwej wiary" w dialogu z myślącymi i żyjącymi inaczej niż my sami. A przecież katolicyzm takie podejście z natury wyklucza, bo jest religią wychodzenia ku obcym, na peryferie: ku przedstawicielom innych religii, jak i osobom niewierzącym. Często wracają dziś słowa, które wypowiedział ks. Joseph Ratzinger w Wigilię w 1969 roku. Wielu czyta je niemal jak apokaliptyczną przepowiednię, a przecież są one wyrazem chrześcijańskiej nadziei: "Z dzisiejszego kryzysu wyłoni się Kościół, który straci wiele. Stanie się nieliczny i będzie musiał rozpocząć na nowo, mniej więcej od początków. (…) Rozpocznie na nowo od małych grup, od ruchów i od mniejszości, która na nowo postawi Wiarę w centrum doświadczenia. Będzie Kościołem bardziej duchowym, który nie przypisze sobie mandatu politycznego, flirtując raz z lewicą a raz z prawicą. Będzie ubogi i stanie się Kościołem ubogich. Wtedy ludzie zobaczą tą małą trzódkę wierzących jako coś kompletnie nowego: odkryją ją jako nadzieję dla nich, odpowiedź, której zawsze w tajemnicy szukali". Dlatego jeśli dziś jako chrześcijanie boimy się dechrystianizacji, która miałaby mieć źródło w domniemanym zagrożeniu płynącym choćby z islamu, to źle identyfikujemy problem. Przyczyną lęku jest nasza własna słabość, bo sami jako Europejczycy jesteśmy na niezłym kursie by się zdechrystianizować. Przestaliśmy być solą ziemi, bo w praktyce porzuciliśmy istotę wielkiej opowieści chrześcijaństwa, która opiera się na otwarciu płynącym z miłości. Lecz strach nie jest przecież naszą naturalną postawą. Chrześcijaństwo to religia odwagi opartej na byciu podobnym do tego Najodważniejszego: Boga, który stał się człowiekiem i umarł z miłości do ludzi, by przynieść wszystkim odkupienie. Także tym, którzy go jeszcze nie poznali. Karol Kleczka - członek Klubu Jagiellońskiego, doktorant filozofii na UJ
Co to są te tak zwane "wartości chrześcijańskie"? Specyfika wartości chrześcijańskich: [cytat]Składają się z dwóch podstawowych elementów: boskiego i ludzkiego, nadprzyrodzonego i naturalnego, ponadhistorycznego i historycznego.
Od sierpnia rząd zmienia ważną rzecz i wprowadza nowość. Chodzi o oszczędności Polaków 25 lipca 2022, 14:54. 1 min czytania Ministerstwo Finansów podnosi od sierpnia oprocentowanie obligacji detalicznych o 0,5 pkt. proc. i wprowadza do oferty nową trzyletnią obligację o stałym oprocentowaniu w zamian za 3-letnie papiery zmiennokuponowe — podał resort w komunikacie. To ważne dla Polaków, którzy ostatnio rzucili się na obligacje, by ratować swoje oszczędności przed inflacją. Ministerstwo finansów podnosi oprocentowanie obligacji skarbowych. | Foto: Marek BAZAK/East News / East News W sierpniu, w związku z podniesieniem stopy referencyjnej NBP o 0,50 pkt. proc., oprocentowanie 1-rocznych obligacji zmiennoprocentowych (opartych o stopę NBP) wyniesie 6,50 proc., a 2-letnich 6,75 proc. Zobacz także: Polacy poszli za premierem i rzucili się na obligacje. Jest rekord Ponadto MF podnosi oprocentowanie obligacji 4-, 6-, 10— i do 12-letnich o 0,50 pkt. proc. W pierwszym okresie odsetkowym obligacje oprocentowane będą odpowiednio: 6,50 proc. dla 4-latek oraz 6,75 proc. dla 10-latek. Czytaj także w BUSINESS INSIDER Dalsza część artykułu znajduje się pod materiałem video 6— i 12-letnie obligacje rodzinne przeznaczone dla beneficjentów programu Rodzina 500 plus, oprocentowane są odpowiednio: 6,70 proc. i 7,00 proc. w pierwszym roku. Oprocentowanie obligacji 3-miesięcznych pozostaje bez zmian na poziomie 3,0 proc. W sierpniu MF rozpoczyna comiesięczną emisję trzyletniej obligacji oszczędnościowej o oprocentowaniu stałym – TOS. W pierwszym roku (okresie odsetkowym) oprocentowanie jest naliczane od wartości 100 zł, a w kolejnych latach (okresach odsetkowych) od wartości 100 zł powiększonej o odsetki naliczone za poprzedni rok, co zwiększa zyskowność tej obligacji. Odsetki są wypłacane właścicielowi obligacji w dniu wykupu, czyli po zakończeniu okresu oszczędzania. Oprocentowanie nowych obligacji 3-letnich jest stałe. Dla sierpniowej serii zostało ustalone w wysokości 6,50 proc. w skali roku. 3-letnie obligacje o oprocentowaniu zmiennym – TOZ, nie będą już oferowane. Przypomnijmy, że ostatnie miesiące pokazały, że Polacy niemal rzucili się na obligacje skarbowe. W czerwcu ulokowali w papierach rządowych ponad 14 mld zł. Większość z nich skorzysta w ten sposób na podwyżkach stóp procentowych. Pod tekstem umieszczono link reklamowy naszego partnera
Pieniądze i praca. Prawie co piąta osoba jako jedną z trzech najważniejszych wartości wskazywała uczciwość (ok. 18 proc.) oraz pieniądze (ok. 17 proc). Bardzo ważnymi wartościami dla
Poszczególne gałęzie prawa. Prawo w pierwszej kolejności dzieli się na: Prawo wewnętrzne (krajowe) – prawo obowiązujące wewnątrz (na terenie) danego państwa; prawo międzynarodowe publiczne (zwane dawniej też prawem narodów) – dotyczy stosunków między państwami, rządowymi organizacjami międzynarodowymi i jednostkami lub ich zbiorowościami na arenie międzynarodowej,
lhfY.